JUST SMILE!!
15:09:00
Niedawno ktoś spytał mnie na asku czy zrobiłabym posta o moim aparacie ortodontycznym i napisała o moich odczuciach z tym związane, jak przebiegało leczenie itd, pomyślałam czemu nie, może akurat komuś się to przyda :) Nie przedłużając lecimy z tematem!
Aparat założyłam pod koniec kwietnia 2014 roku (wcześniej miałam też aparat ruchomy, którego prawie w ogóle nie nosiłam), a zdjęłam go w połowie września 2015 roku, czyli miałam go niecałe półtora roku. Moją ortodontką była Pani Iwona Flieger, którą mogę bardzo polecić, jeśli ktoś planuje założyć aparat stały. Jestem zadowolona z efektu, bo ona rzeczywiście prostowała zęby, a nie wyrywała je, bo zapewne tak jak ja słyszeliście o takich sytuacjach, które również mają miejsce w Kościanie. Mniejsza o to.. Ja zawsze wstydziłam się szeroko uśmiechać, kiedy jeszcze nie miałam aparatu, więc chciałam mieć założony aparat tylko na górną część, z racji tego, że góra jest o wiele bardziej widoczna i chciałam po prostu mieć ładny uśmiech. Poza tym to również nie małe koszty, bo sama góra kosztowała 1800 zł więc nie chciałam narażać rodziców na taki wydatek, ale dół zrobię sobie kiedyś sama za własne pieniądze :)
Jeśli chodzi o wizyty to różnie to bywało, ale przeważnie chodziłam co 6 tygodni, i każda wizyta kosztowała 100 zł. Na początku, kiedy miałam dopiero co założony aparat nie mogłam przyzwyczaić się do tych drutów, ale z każdym dniem było coraz lepiej, jednak chyba po tygodniu czy dwóch, kiedy zaczęłam już wszystko jeść, wyleciał mi zameczek, więc wtedy znowu musiałam jechać na wizytę, żeby to naprawić.
Odnośnie mitów dotyczących żucia gumy i picia coli, to myślę, że to bzdura. Ja nie ograniczałam się do niczego i nic mi się nie działo. Jadłam nawet jabłko w całości, tylko po prostu uważałam, żeby za mocno nie napierać na aparat, bo wiadomo różnie to bywa. Ból zębów towarzyszył (jak już) po podkręcaniu szyny, czyli tak do dwóch/ trzech dni po wizycie, ale nie był to ból nie do zniesienia, więc bez obaw :)
Jeśli chodzi o wizyty to różnie to bywało, ale przeważnie chodziłam co 6 tygodni, i każda wizyta kosztowała 100 zł. Na początku, kiedy miałam dopiero co założony aparat nie mogłam przyzwyczaić się do tych drutów, ale z każdym dniem było coraz lepiej, jednak chyba po tygodniu czy dwóch, kiedy zaczęłam już wszystko jeść, wyleciał mi zameczek, więc wtedy znowu musiałam jechać na wizytę, żeby to naprawić.
Odnośnie mitów dotyczących żucia gumy i picia coli, to myślę, że to bzdura. Ja nie ograniczałam się do niczego i nic mi się nie działo. Jadłam nawet jabłko w całości, tylko po prostu uważałam, żeby za mocno nie napierać na aparat, bo wiadomo różnie to bywa. Ból zębów towarzyszył (jak już) po podkręcaniu szyny, czyli tak do dwóch/ trzech dni po wizycie, ale nie był to ból nie do zniesienia, więc bez obaw :)
kwiecień 2015 / sierpień 2016 |
Myślę, że to wszystko, co chciałam przekazać w tym poście. Mam nadzieję, że komuś jednak pomogłam, a jeśli macie jakieś pytania to zostawcie je w komentarzu :)
0 komentarze